Jakiś czas temu obiło mi się o uszy, że warto byłoby, tak trochę na poważnie, trochę na niby, zająć się medycyną, a właściwie słownikiem medycznym, którego zawartość z wielkim zaangażowaniem stosowana jest przez szeroką publiczność przy każdej nadarzającej się okazji. Od bólu zęba lub gardła, a na odciskach na małym palcu lewej stopy skończywszy.
Kamień spadł mi z serca, gdy do świadomości mej dotarło, iż nie o poważne nauki o zdrowiu chodzi jeno o słowa, które te nauki opisują. Na leczeniu bowiem, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości rodaków, znam się jak kura na pieprzu i bez żenady się do tego przyznaję odróżniając z zasady pigułkę, pastylką zwaną przez niektórych, od syropu.
Wprawdzie myślę sobie, że jeśli kto chciałby zasób fachowego nazewnictwa poszerzyć, a przyswoić nowe wyrażenia i zwroty, to najlepszą i najprostszą czynnością wykonaną w tym kierunku będzie nabycie, drogą kupna, poważnego, rzeczowego słownika i przy jego pomocy zgłębianie tajemnych arkanów sztuki leczenia, zwykłym śmiertelnikom niedostępnych.
Tak więc już z lżejszym sercem i jasnym umysłem położę się spać, ponieważ problem dotyczący prezentowania fachowej terminologii, który leżał mi na wątrobie od czasu jakiegoś, przestał być tematem lekceważonym i z rozmysłem pomijanym. Z radością myślę, jak dzięki tak prostemu zabiegowi pisarskiemu, sama również pozbędę się dokuczliwych problemów z żołądkiem, kołatania serca, oddechu szybkiego, jak u ryby wyrzuconej na piasek, bólu głowy, skurczów mięśni gładkich i tych prążkowanych, kaszlu suchego, a czasem i mokrego, no i oczywiście łamania w kościach, o nerkach nie wspominając.
Ponieważ tak to z trudnymi i nierozwiązanymi problemami już bywa, że namnażają się w sposób niczym nieograniczony, ciągnąc się wzajemnie w długim niekończącym się ogonku, jedyną mądrą radą jest gwałtowne i zdecydowane przecięcie takiego węzła gordyjskiego, co wygląda zupełnie tak samo jak zrywanie dużego plastra z rozgrzanym woskiem z poddawanej depilacji kończyny.
Coś obiło się komuś o uszy – to znaczy, że coś gdzieś usłyszał, zwykle przypadkiem.
Kamień spada nam z serca wówczas, gdy pozbywamy się jakiegoś kłopotu, rozwiązujemy jakiś nabrzmiały i od dawna nas nurtujący problem.
Znać się na czymś jak kura na pieprzu oznacza, że w danej sprawie lub dziedzinie nie mamy żadnej wiedzy.
Jeśli coś leży komuś na wątrobie to znaczy, że ma jakiś duży kłopot, problem. Bez jego rozwiązania nie zazna spokoju i nie będzie mógł normalnie funkcjonować.
Mam lekkie serce – powiem tak wtedy, gdy nie mam w danej chwili żadnych problemów i zmartwień.
Jasny umysł człowiek ma wówczas, gdy jego myśli nie są smutne ani związane z kłopotami, może wtedy ze spokojem oddać się pracy czy życiu rodzinnemu.
Węzeł gordyjski oznacza poważny problem lub sprawę wymagającą szybkiego, zdecydowanego rozwiązania.
Gabriela WOŹNIAK-KOWALIK,
nauczycielka skierowana do Łucka i Kowla przez ORPEG
CZYTAJ TAKŻE:
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: TAKIE SOBIE SPOTKANIA
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: SPOŻYWCZE ALIANSE
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: DAMSKIE TOREBKI
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: DOMOWE PORZĄDKI
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: SAVOIR-VIVRE NA CO DZIEŃ