Szlakiem Wołyńskich Krzyży wokół Huty Stepańskiej z Januszem Horoszkiewiczem.
Ten fotoreportaż poświęcam Kopidołowi. Nikt już nie pamięta jego imienia i nazwiska, pamiętają go tylko jako Kopidoła.
Ta ziemia spływała krwią, przez tę ziemię przechodziły armie, droga przechodząca koło krzyża wiodła je ze wschodu i zachodu. Przetaczały się nią podwody banderowskie i oddziały czerwonych partyzantów. Uciekali tą drogą Polacy z płonącego Wilczego, Półbiedy, Koźla, Głęboczka i innych wsi. Wreszcie przechodziły tędy polowe zagony NKWD, do lat pięćdziesiątych wyłapujące banderowców.
Kopidół przed wojną wrócił z Ameryki, oczywiście z dolarami. Kupił chatę pod lasem k. Mutwicy i miał wielkie plany, kupował też złote rublówki. Wykupywał te rublówki w całej okolicy, a co kupił, to niósł do lasu i zakopywał. Kiedy nazbierał już ich sporo, ktoś mu je wykopał. Stracił wszystko. Zaczął szukać, myślał, że może zapomniał, gdzie zakopał. Tak przekopywał całe połacie lasu, dół koło dołu. Przyszli sowieci w 1939 r., a on kopał. Przyjście Niemców też nic nie zmieniło, ciągle kopał. Za banderowców też nie przerwał kopania. Kiedy Polacy, którzy uciekli do Huty Stepańskiej, wracali ukradkiem po pozostawioną żywność i ukryty dobytek, opowiadali, że widzieli jak Kopidół dalej kopie. Był obdarty i wychudzony, sam szkielet, zostawiali mu jedzenie. Kiedy w Mydzku pytałem o Kopidoła starych Ukraińców, nikt o Nim nie pamiętał. Dlatego chciałbym Jego historię ocalić od zapomnienia.
Tekst i zdjęcia: Janusz HOROSZKIEWICZ
P. S.: Zainteresowani mogą uzyskać więcej informacji pod adresem mailowym: janusz-huta-stepanska@wp.pl
CZYTAJ TAKŻE:
WOŁYŃ JAK CHLEB POWSZEDNI. FOTO
ROMASZKOWO, GMINA STYDYŃ WIELKI
HAŁY W GMINIE ANTONÓWKA, POWIAT SARNY
CHOŁONIEWICZE – STUDNIA, DÓŁ ŚMIERCI